Ta strona została przepisana.
wych psów zaczęły w to miejsce zbiegać się ze stepu.
Z łatwością odnaleźli niedaleko stamtąd samochód barona, rysujący się ostrą kanciastą sylwetką na tle bledniejącego już wschodu. W podniesionej budzie Dordżi Nojon i szofer zgodnie chrapali, otuleni w baranie szuby. Baron rozbudził ich i rozkazał natychmiast szykować się do jazdy. Wołkow już dawno mknął z powrotem do miasta.
Nad dalekim, płasko i nisko roztaczającym się widnokręgiem mleczny świt przebijał się przez gęsty mrok nocy i srebrzył ziemię.