twojej „stawki“, Nojonie, całe tłumy, żeby zobaczyć „Niebieską Dziewczynę“ i żelaznego ptaka, co do niej przyleciał!... — wstawił Bain Dżirgil.
— Tego brakowało!... Chodźmy poradzić się Chutuchty!... — rzekł nagle stanowczo Dordżi Nojon, wchodząc zpowrotem do namiotu.
Szag-dur udał się za nim, Bain Dżirgil pozostał z innymi sługami na dworze.
Książęta i znamienici Mongołowie, którzy, siedząc w kole na poduszkach, raczyli się herbatą i palili fajki, udali, że nie zauważyli ani zniknięcia i powrotu Dordżi Nojona, ani cichej jego rozmowy z gospodarzem. Gawędzili dalej o rozmaitych sprawach, łakomie nasłuchując, czy nie dobiegnie ich jaka nowa, niesłychana plotka lub wiadomość. Rozmowa obracała się głównie koło projektowanej przez barona wyprawy na bolszewików i „żelaznego ptaka“, który spadł u nóg „Białej Darichu“ i miał zostać niedługo przewieziony do Urgi.
— Baron zwołuje wielką naradę w sprawie tego ptaka!... — zauważył jakiś wysoki lama w czerwonej chlamidzie.
— Wszystko to drogo kosztuje... I ta wyprawa na bolszewików też będzie drogo kosztowała, a jaka z niej będzie korzyść, niewiadomo!... — odparł otyły Mongoł w jedwabnym granatowym chałacie.
W tej chwili Dżał-chań-cy niepostrzeżenie zrobił znak Dordżi Nojonowi, aby obaj z nowcem
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/62
Ta strona została przepisana.