Ta strona została przepisana.
nego przez „czabanów“ uderzeniami batów bydła. Obok niej jechał Mongoł, który prowadził w powódku jej wierzchowca. Nie widziała go nigdy przedtem, lecz po ubiorze, po uzbrojeniu i mowie poznała, że należy do „Chał-cha“ i uspokoiła się. Ale nie zrobili jeszcze i dwóch stajań, kiedy nagle z za garbu góry wyskoczyła gromada jeźdźców i pędem skierowała się ku nim. Przewodnik — Mongoł, zmieszany nieoczekiwanym napadem, zatrzymał konia i powtórzył kilkakroć nadciągającym wstrzymujący ruch ręką; ci jednak nie usłuchali go, otoczyli ich, część natarła na Mongoła, podczas gdy inni uchwycili za uzdę konia Hani i uprowadzili ją galopem w stronę przeciwną...