Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/170

Ta strona została przepisana.

nie zwrócili najmniejszej uwagi na te jego słowa. Tylko Geril-tu zmarszczyła ponownie swoje brwi sobole i rzuciła podejrzliwe spojrzenie na matkę i syna, lecz nie miała czasu na dłuższe badano, gdyż Oczir Meren już osadził konia tuż przed zebranymi. Zwolna, ruchem pełnym niezmiernego szacunku dla samego siebie, zsiadł oficer z siodła, Towarzyszący mu żołnierze już zeskoczyli z koni i służbisto schwycili za uzdę wierzchowca naczelnika, inni przytrzymywali mu strzemiona. Tęgi szaro-gniady koń kręcił się niespokojnie, chrapał i przysiadał na zadzie, potrząsając czerwonem siodłem i utroczonemi z tyłu za nim cuchnącemi szaro żółtemi głowami Chińczyków z wyszczerzonemi zębami. Oczir Meren stanął na ziemi. Ubrany był w swój najwspanialszy błękitny chałat, zapinany na srebrne guziki, a czerwone wstęgi, zwieszające się z jego czarnej aksamitnej czapki, dochodziły mu prawie do pasa. Złożył właśnie dłonie w miseczkę i gotował się podejść z powitaniem do Geril-tu Chanum, gdy zdarzył się niesłychany dotychczas w koczowiskach Mongołów skandal: szlachetny potomek książąt narodu Bargu[1], wnuk wnuków opiewanego w pieśniach Sacha-daj Delche-te Zog-dar Batyrja — towarzysza i doradcy samego Czingiza — syn płynnego z bogactw i rozumu Aba-szaj Bad-maj Chana, uczony i powszechnie szanowany, pomimo młodych lat,

  1. Kraina Bargu — Zabajkalie, naród Bargu — Burjaci.