Hanka zamieszkała w namiocie Geril-tu Chanum razem z Tu-sziur, z którą wkrótce bardzo się zaprzyjaźniła.
Władek z Maćkiem pozostali w jurcie Szag-dura. Zresztą całe dnie zwykle spędzali razem, na otwartem powietrzu poza namiotami, błądząc wśród stad po okolicznych łąkach i górach. Szag-dur ożywił się, powstał, zdawało się, że zapomniał o swoich ranach i szybko powracał do sił, co wszyscy przypisywali modlitwom, i pojawieniu się „Świętej Dziewicy“ — Hanki. Zacny chłopak wysilał się, żeby uprzyjemnić przyjaciołom pobyt wśród swego narodu, troszczył się o ich wygody, zapoznawał z obyczajami, ostrzegał, uprzedzał. Dla Hanki wystarał się o jedwab na suknie i namówił ją, aby zanim uszyje sobie swoje, przebrała się w kostjum tubylczy.
Często wyjeżdżali konno w stepy na polowanie z sokołami. Wogóle Szag-dur pełnił całkowicie obowiązki gospodarza, ku wielkiemu zdziwieniu Korczaków, którzy wiedzieli, że sam był tu gościem. Ale dużo tu uderzało ich dziwnych poglądów i obyczajów, o które na razie nie pytali, starając się jednak je przestrzegać.
Zauważyli, że niewolno pluć na ogień, zalewać go wodą, dotykać ostrem żelazem, że kobieta nie powinna nigdy przechodzić między ogniem i ołtarzem z „ongonami“ oraz bóstwami buddyjskiemi, jaki stał w każdej jurcie w głębi naprzeciw drzwi.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/186
Ta strona została przepisana.