gorzej niż... tygrysy... Zaraz się przebieracie!... W łódce znajdziecie suchary, konserwy, kompas, mapę... Wszystko co trzeba... Zapałki... nawet krzesiwo i hubka... Wszystko jest... Charłampiew leśny człowiek, szkoda, że zmarł... Wyprowadziłby nas... Rozbierzcie go, połóżcie do czółna i czółno daleko odepchnijcie na wodę... Prąd go zabierze... Straże chińskie teraz tu nie przyjdą, bo się boją... po nocach oni nie chodzą... Ale we dnie, jak zobaczą łódź i w niej trupa w ubraniu, to zaraz zejdą, żeby go obedrzeć... Nas wtedy zobaczą, po śladach wytropią... Więc trupa rozbierzcie, czółno zepchnijcie na głębinę, niech płynie!... Róbcie, co mówię... Dobrze radzę, dobrze. Badmajew w tajdze nie jest głupi!... Ha, ha!... — śmiał się boleśnie, ględził, majaczył, starając się ukryć i zwyciężyć ból.
Widząc, że nie ruszają się i spoglądają na siebie bezradni, dalej nastawał:
— Zróbcie co mówię... Rozbierzcie trupa, rzeczy z czółna wyładujcie... niech płynie... A wtedy, jeżeli już nie chcecie mię rzucić... To tu u brzegu gdziekolwiek opodal wykopiemy jamę i schowamy się... Łopatka też jest w łodzi... A jakże, nic nie zapomnieliśmy... Ha!... Więc co?... Jeszcze namyślacie się... ludzie miastowi!... Prędko, ja już... niedługo... nie mogę czekać!
Znów umilkł wyczerpany. Hanna położyła mu rękę na ustach:
— Cicho już, dosyć!... Za dużo mówisz!... Zrobimy, co radzisz... Nie męcz się!... Wszystko zro-
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/26
Ta strona została przepisana.