Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/28

Ta strona została przepisana.




W miejscu ukryłem w gliniastych fałdach urwiska, zasłoniętem olbrzymim pniem zwalonego ze szczytu drzewa, wykopał pospiesznie Korczak znalezioną w łodzi saperską łopatką płytką jamę, umocnił ją podpórkami, zamaskował gałęźmi opartemi o pień i korzenie upadłego „parszaka“. Wszystko podobne było na pierwszy rzut oka do świeżego osypiska. Siostra pomagała mu pilnie. Noc zeszła im na tej pracy. Kiedy wreszcie spuścili się nadół, aby Badmajewa przenieść do schroniska, brzask dnia, przesnuty mgłą, już mieszał się z poświatą zachodzącego miesiąca, powlekając wszystko promienną, srebrzystą gazą. Łuna nad miasteczkiem przygasła, nocne hałasy i strzały całkowicie umilkły i ciszę naruszał jedynie szmer rzeki.
Przy niepewnym blasku świtu udało się Hannie jako tako przemyć i przewiązać straszną ranę młodego Sybiraka, poczem oboje z bratem przenieśli go ostrożnie do pieczary i położyli na pościeli z młodych modrzewiowych gałązek.