więcej... będzie walczyć tylko za siebie i za swój byt, za swoje życie, szczęście, powodzenie... i za... brata! — dodała w myślach z pensjonarską stanowczością, z uczuciem wstydliwego ciepła.
— Wstawaj, Hanka, jest woda!... Wspaniały będziemy mieli nocleg... — ocucił ją głos Władka.
— A ogień?... spytała, siadając.
Będzie i ogień... Znalazłem kałużę w dole od wykrotu... Wprawdzie niedźwiedź niedawno się w niej wykąpał, ale nic, woda się ustoi i będzie dobra!
Wkrótce siedzieli nad dołem od wykrotu, na którego dnie lśnił gęsty, czarny, do smoły podobny płyn.
— Skąd wiesz, że się tu niedźwiedź kąpał?...
— A bo ślady są.
— Gdzie?... Pokaż!... — pytała chciwie.
Wskazał jej na długie, równe, jakby gracą pociągnięte rysy pazurów, a dalej na parę wielkich odcisków, podobnych do gołej stopy ludzkiej.
— On tu wróci!... — rzekła z lekkiem drżeniem w głosie.
— Niech wróci — będziem mieli niedźwiedzie futro na pościel... — lekceważąco odpowiedział Władek.
Sprawdził jednak u siebie i siostry, czy karabin nabity i czy dobrze repetuje.
— Ty, siostrzyczko, strzelaj wtedy dopiero, kiedy mnie się nie powiedzie... I zupełnie już bli-
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/56
Ta strona została przepisana.