Wbili w czterech rogach nakreślonego na ziemi prostokąta cztery kołki dwumetrowej wysokości, zakończone rosochami, na rosochach położyli dwa długie na trzy metry poprzeczne drągi; na przecznicach oparli pochyło szereg żerdzi; żerdzie przykryli kawałami grubej kory, świeżo zdartej z olbrzymich pobliskich modrzewi. W ten sposób utworzyły się dwie pochyłości dachu, z przedziałem pośrodku na półtora metra szerokości. W tym przedziale otwartym zupełnie w górze i z boków miał się palić według przykazań włóczęgów sybirskich „wieczny ogień“ nie tylko dla ogrzewania i osuszania szałasu, lecz również dla obrony przed komarami oraz dokuczliwą leśną „muszką“, której pojawienia należało lada dzień oczekiwać.
Władek, kierując całą budowę według wskazówek zapamiętanych z opowiadań znajomych zabajkalskich kozaków, bardzo był z siebie zadowolony.
— A co, jaki pałac?... Jak przyjdzie do czego, to nawet drzwi będzie można z dwóch stron do-