— A skąd ty, Tomku, to wszystko wiesz? — pytali podejrzliwie.
— Zabrali mnie. Kazali mi u siebie kucharzować. Tom się napatrzył, jak to oni się uczą w swojej pieczarze!... Potem uciekłem!....
— Aha!... To dlatego po zbójnicku do nas pierwszy raz przyszedłeś?...
— A widzicie!...
— Źle, żeś nam odrazu tego nie powiedział... Myśleliśmy całkiem co innego...
— Wiem. Bolało mnie wasze myślenie, ale nie pora była jeszcze powiadać, głupi byłem...
Zaczęli się ku niemu chłopcy garnąć, żądając opowieści o zbójnikach, o ich napadach, wybiegach, pieczarach, okrucieństwach. Opowiadał im Tomek, co wiedział; opowiedział wreszcie o królewnie, o jej niewoli; o tem, że wszystkich taki los czeka.
Rozgorzały chłopcom oczy.
— Idziemy, zaraz idziemy! — krzyczeli.
— Jeszcze ją ten Grzela zagubi!... Znamy go! Zawsze nam podwójną kredą długi pisał!...
Nocą byli już w wielkim lesie, przespali się trochę, a o świcie zrobił Tomek pierwszą próbną naukę, jak chodzić, jak zawracać, jak nabijać broń, nosić ją... i używać. Na każdym wy-
Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.