Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.




Rok był zły, nieurodzajny, a przednówek taki srogi, że nawet u zamożnych gospodarzy mysz w śpiżarni niebardzo się mogła pożywić.
Wdowa, komornica, mieszkająca na końcu wioski w ubogiej chałupce, dawno już głodowała. A ponieważ lepsze kęski wtykała zawsze synowi i sama ledwie coś niecoś czasem liznęła, więc od tego niedojadania zaniemogła. Położyła się na ławie i zipie:
— Zaco to nas taka kara boska spotyka!? Czyśmy to nie pracowali? Nie harowali od świtu do nocy?!... Czyśmy długów nie płacili?... Czyśmy ludzi krzywdzili?... Na cudze się łakomili? Oj, oj! Niema na świecie sprawiedliwości!... Niema! Och, och!...
— Nie gadajcie, matulu, nie krzywdujcie sobie... Robili my pięknie, co na nas przystało, to teraz możemy każdemu w oczy śmiało spoj-