zamieć, rozsunęły się obłoki, złote promienie słońca zajrzały do pieczary i zapaliły w lodach tysiące barw tęczowych, tysiące iskier. Poweselał wiatr północny.
— Rzadko się zdarza, żebym widział słońce!... Zuch jesteś chłopcze... Może ją i zbawisz... Dam ci więc jedną z jej zabawek... Weź tam z kąta mały wiatraczek!... Postaw tu i powiedz:
Miel, wiatraczku, miel!
Jak namielesz mąki, kaszy,
Między ludzi dziel!...
Pamiętaj nie używać go więcej niż trzeba, nie brać mąki na sprzedaż i dla zysku, a nadewszystko nikomu wiatraczka nie oddawaj!... Nie daj się skusić niczem!... Pamiętaj!... A teraz uchodź, gdyż oddechu długo wstrzymywać nie mogę... Chciałbym zaś, żebyś wyszedł cało z wąwozu!...
— Dziękuję ci, Wietrze Północny, dziękuję... Królewnę zbawię i dotrzymam, co kazałeś!... — krzyknął radośnie Tomek.
Młyneczek do worka ostrożnie włożył, skłonił się ładnie i szybko pomknął na dół po oczyszczonym od chmur wąwozie, wyzłoconym słońcem. Okrutne lawiny drapieżnie patrzyły