A skądże to masz taki piękny przyodziewek?... Czyś ty czasem, synku, grzech powiedzieć, — nie przystał do zbójników?...
— Był ja i u zbójników! — rozśmiał się Tomek, widząc, jak matka z przerażeniem zębami plasnęła. — Ale zbójnikiem nie byłem i bogactwo nasze nie stamtąd!...
Powoli zaczęli się schodzić sąsiedzi. Widzieli Tomka idącego przez wieś i teraz nadciągali ciekawie. Pierwsze przyleciały dzieci i zaglądały do okien oraz przez szparę niedomkniętych drzwi z sieni. Potem przyszedł Maciek Gruby, Kuba Chudy, Franciszek Młynarczyk, przyszły ich żony, stara Jagna Znachorka i wiele innych. Wszyscy walili się do izby i pilnie przyglądali Tomkowi, aż się chłopakowi robiło nieswojo.
— Gadaj, chłopaku, gdzieżeś to tyle czasu przepadał?... — spytał wreszcie Maciek Gruby.
— Matkę bez sumienia rzuciłeś!... — wstawiła stara Jagna.
— Do zbójników przystałeś?... — pytał Kuba, rzucając złośliwe spojrzenie na góralski przyodziewek Tomka.
— Dajcie mu pokój!... Taki zbiedzony, nie widzicie! — broniła syna wdowa.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.