Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/138

Ta strona została skorygowana.

ryżu posunęła się przez dotkliwe cierpienia ludu o wiele wyżej nad poziom morza na surowych opokach Korei, niż w błogosławionej Japonii. Ten sam powolny Korejczyk, który nie umie zwyciężyć własnego urzędnika, dał sobie radę z wiatrami, mrozami i śniegami ojczystych szczytów.

Klimat Korei wcale nie odpowiada jej położeniu geograficznemu. Jej północna część, leżąca na szerokości Rzymu, ma klimat południowej Rosyi; w południowych prowincyach, odpowiadających szerokością Algierowi, śniegi spadają głębokie i mrozy dochodzą — 15°C.
Wszystko się złożyło, aby Koreę nawet pod względem pogody pozbawić samoistności. Te same prądy z północy na południe, które, płynąc wśród ludów z Chin i Mandżuryi i ścierając się gwałtownie z prądami Japonii, pozbawiły Korejczyków odrębności w charakterze, w kulturze i w urządzeniach, te same prądy panują w powietrzu i sprawiają, że ten wązki i daleko w morze wysunięty półwysep ma w gruncie rzeczy klimat lądowy — zimę chińską, a lato japońskie; ciche, ciepłe doliny i niesłychanie zimne, wietrzne wyniosłości, cztery miesiące w roku uśnieżone. Ciepłe brzegi zachodnie są rok rocznie obrzeżone w zimie grubymi lodami, a zimniejsze wschodnie wcale nie zamarzają.
Pochodzi to stąd, że olbrzymia skała morska, jaką właśnie jest Korea, stoi na wiatrowisku, na międzydrożu, po którem wciąż przeciągają ludy i wichry.