wiada o leopardzie zabitym w murach Seulu, oraz o chłopcu i dziecku porwanych przez tygrysa w dzień jej przyjazdu w mieście Genzanie[1].
Tygrysy korejskie mają po 5 do 7 stóp długości bez ogona, nie ustępują wielkością bengalskim[2], a przewyższają je dzikością i odwagą. Nocami wchodzą do wiosek, porywają bydło, psy, świnie, napadają na śpiących na przyźbach ludzi, jeśli ogień wygasł lub zapomniano rozpalić go w pobliżu.
M. Pogio wspomina o wypadkach, kiedy tygrysy wdzierały się do wnętrza zamkniętych chat, rozgrzebawszy słomiane ich strzechy[3]. Podróżnik P. Dełotkiewicz spotykał wsie opustoszałe, gdzie połowę ludności wyżarły tygrysy[4].
Krajowcy boją się tygrysów (po korej. pomi, ho-ran-i) niezmiernie, oddając im cześć jako wcieleniom okropnych potęg, wierzowcom i sługom Władców Gór (San-silliong[5]), unikają mówienia o nich i nazywania.
- ↑ „Korea and Her Neighbors“, str. 73.
- ↑ Zdarzają się wśród nich osobniki, których skóra mierzy 3 metry 66 ctm. długości bez ogona (Pogio), a 3-metrowe skóry nie należą wcale do rzadkości.
- ↑ M. Pogio: „Korea“, tłom. niem. Ursyna-Pruszyńskiego, 1895, str. 174.
- ↑ „Opis Korei“, wydawnictwo ministeryum skarbu. Cz. II, str. 163.
- ↑ W Indyach krajowcy z południowych podgórzy Himalajów również uważają tygrysa za wierzchowca Geniuszów Gór.