było prócz kupy kamieni. Przypuszczam, że suma przeznaczona na jego budowę została dawno wyasygnowana, ale... rzecz wątpliwa, aby mógł powstać bez gruntownej zmiany stosunków państwowych.
Kredyt tubylczy odpowiada zupełnie całokształtowi życia gospodarczego w Korei, jest więc przedewszystkiem drobnym i miejscowym. Wszędzie istnieją liczne towarzystwa oszczędnościowo-pożyczkowe (kie). Pewna ilość osób składa razem pieniądze, które wypożycza sąsiadom na 10 miesięcy, ze spłatą w miesiąc 1/10 części długu z doliczeniem należnych procentów. Stopa procentowa ogromnie wysoka; dla najpewniejszych dłużników sięga 20%, zwykle zaś przenosi 50%[1] i dochodzi nawet 100%. Chrześcijanie, którzy postanowili pod wpływem misyonarzy brać tylko 20%, wywołują powszechne zdziwienie, gdyż według krajowców „darmo dają pieniądze“[2]. Pieniądze w Korei, skoro są potrzebne, są bardzo potrzebne, ale potrzeby takie wypadają stosunkowo rzadko. Wieśniacy do niedawna wybornie obchodzili się bez nich i zaledwie ostatnimi czasy z zamianą wypłaty podatków produktami na pieniądze zwiększył się ogólny obieg monety.
Handel w Korei był zawsze zamienny, moneta grała rolę dodatku, ułatwiającego zrównoważenie rozmaitych wartości oraz narzędzi wymiany dla ilości ułamkowych lub bardzo drobnych, doskonale zastosowanych