krewną pod wielu względami z bokserami chińskimi. Jak tamci nienawidzą cudzoziemców, jak tamci szukają ratunku dla ojczyzny w powrocie do starodawnych obyczajów, jak tamci wierzą w cudowne zaklęcia i formuły, wracające zdrowie i chroniące od śmierci. W Seulu przytoczono mi króciutką modlitwę ton-chaków:
Jąg-sy —?[1]
Pul-mang — (nie zapominaj),
Man-sadżi!... — dziesięć tysięcy rzeczy spełnij)...
która okazała się częścią słynnego zaklęcia „trzynastu dźwięków“: Si-czum... dżiu-do... hua-jöng... jąg-se... pul-mang... man-sa-dżi (cżi)...
— Miesiąc odmawiaj, a kula cię nie zabije!... — dodał tłomacz.
Prócz tego używają ton-chakowie przeciw duchom zaklęć: czi-kui-hum-czi-nen-ui-taj-kang... i wielu innych, których odmawianie wraca zdrowie i daje powodzenie. Opowiadano mi, że ton-chakowie śmiało szli do boju, pewni swej nietykalności.
— Cóż, kiedy to okazało się zabobonem, i polegli od pierwszych strzałów. Wtedy prorocy ich obiecywali innym, że zabici na trzeci dzień zmartwychwstaną, a gdy i to nie nastąpiło, zapewniali: że zginęli wskutek braku wiary, że niedość szczerze i gorąco modlili
- ↑ Tłomaczono mi to wyrażenie: „światłości wiecznej nie zapomnij“, ale nie jestem pewny, czym dobrze zrozumiał.