Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/485

Ta strona została skorygowana.

W tym czasie Sin-mun-giun opowiedział mi w krótkości powód elektrycznego zatargu:
— Rząd, dając koncesyę na tramwaje Towarzystwu amerykańskiemu, wymówił sobie prawo wykupu linii, ale gdy przyszło do tego, Towarzystwo postawiło nadzwyczaj wygórowane żądania: półtora miliona jenów za zbite szyny, stare wagony i maszyny. W swoim czasie cesarz dopomógł Towarzystwu dużo gotówką, rozgniewany więc, zażądał rachunku. Towarzystwo odmówiło dowodów, ile ich kolej istotnie kosztowała, i obliczało jej wartość z dochodu. Stąd nieporozumienia i przykrości. Robotnicy dowiedzieli się o gniewie cesarza, a że lubią swego monarchę, więc zaczęli ciskać kamieniami i błotem na tramwaje z podróżnymi za miejską bramą Zachodnią. Wówczas Towarzystwo zamiast 8 wagonów zaczęło posyłać tam tylko dwa pod pozorem uszkodzenia i przez posła zażądało wynagrodzenia. Działo się to ze dwa miesiące temu, lecz niedawno, przed trzema tygodniami zaszły nowe wypadki. Tramwaj przejechał dziecko; tłum napadł na konduktora Amerykanina i zaczął go ścigać. Ten schował się do sklepu japońskiego, wziął tam rower i uciekł. Wtedy krajowcy rozbili sklep i pobili Japończyka, który dał rower. Stąd nowe ciężkie rozmowy w ministeryum spraw zagranicznych, zaś cesarz rozgniewany kazał zgasić w pałacu elektryczność.
Wiemy, że monsieur Moulis przedstawił tę sprawę trochę inaczej, a w poselstwie rosyjskiem ten sam pan, co mi dowodził, iż „w Korei pieniędzy kury nie dziobią“,