Ta strona została uwierzytelniona.
— 60 —
Trupy pomarłych kulisów pływały po niej gęstą, zbitą warstwą, jak roje much, utopionych w słoju-pułapce. Raz wraz słychać było plusk nowych ofiar, spadających w milczeniu z tego wianka, co oplótł drabinę. Woda również wznosiła się wciąż i łykała cal po calu żywą girlandę.
Ostatni zginął Szan-si, wiszący u samej kraty na silnych ramionach z twarzą, zwróconą ku Niebu.