Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/104

Ta strona została przepisana.

mnicą wyłączną kochanków, wstydliwie ukrywaną przed wszystkimi i oszczędzaną przez cały świat... Że życie publiczne, stosunki towarzyskie, zabawy i same mieszkania będą zwolna przystosowane do pojęcia, iż miłość jest rzeczą należącą wyłącznie do dwojga i do nikogo więcej... Wszelka ostentacya zostanie z niej dyskretnie usunięta... A tutaj co: pusta, brudna jurta, do której włazi każdy przechodzień... Jakuci dawno już pewno o nas trąbią i policya posłała donos, że nie spełniamy »przepisanych prawem warunków«...
— Właśnie i należałoby uniknąć...
— Już wiem, już wiem!... Słyszałam. Nie obawiaj się: uznam praktyczną mądrość starych obyczajów, ugnę się przed wymogami policyi wszelkich rodzajów... Może nawet prędzej niż przypuszczasz... Nie naglij mię... Sama wiem...
— Człowiek jest ułomny; wbrew teoryom ze wstydem przyznaję się, że chciałbym zostać już twym mężem, zawładnąć tobą... Dotychczas czuję się zaledwie... narzeczonym.
— A przecież ja zostałam już... matką! — szepnęła cichutko.
Przysiadł koło niej i ogarnął ją szybko ramieniem.
— Dlaczego nie powiedziałaś?... Co za nie-