pimy na wiosnę, a teraz kupimy konia. Dzięki urodzajowi tegorocznemu i udatnemu zbiorowi, będziemy mogli sprzedać...
Następowały długie i drobiazgowe obliczenia.
— A więc marzenia o życiu wyłącznie z własnej pracy?... — pytała cichutko.
— Cóżem ja temu winien?! Nie ja stworzyłem warunki, w których bez najemnika obejść się nie można. Przecież pracuję, ile mogę, spożywamy zaś nie więcej, niż najbiedniejszy chłop...
— No, trochę więcej!... — westchnęła. — Przyznaj, że gdybyś się nie ożenił, w głowie by ci nie postały wszelkie te gospodarcze projekty...
— Nie wiem. Ale zawsze znalazłbym sobie jakieś zajęcie. Nie wyobrażam sobie wprost życia bez pozytywnej pracy...
— Możebyś zajął się pracą... naukową?
— Wątpię. Ale wówczas tembardziej żyłbym na cudzy koszt...
— Ale dawałbyś w zamian cokolwiek!...
— Wielkie pytanie!... A teraz czyż nie daję? Czyż nie zostaną po mnie karczunki, pola uprawne, budynki?... Czy do miasta nie dostarczę wyrwanego ziemi pożywienia ludzkiego?...
— Z pożywienia tego skorzystają przede-
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/123
Ta strona została przepisana.