Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/152

Ta strona została przepisana.

»Pożądam Cię... Pieszczę obraz Twój w myślach i marzeniach... I nikt mi tego zabronić nie może, nawet Ty sama!... Jesteś mi powolną i wzajemną, Ty, która nie pozwalałaś sama sobie domyślać się miłości mej... Bezwolną wlokę Cię do otchłani, gdzie do tej pory sam się kołatałem... Zimno tam, ciemno, sieroco... Ale od dziś nie będę tam samotny... Mam na to prawo, gdyż wzięłaś kształty, które mnie wzruszają i masz duszę, która mi się podoba... Uprowadzam cząsteczkę Twą jako własność moją... Kwiat słodki, trujący niegasnącej tęsknoty!... Ach, jakże strasznie pragnę dowiedzieć się, czy przy czytaniu tego listu, choć żywiej zabiło Ci serce?... Jeżeli tak — napisz! Nie!... Wyślij białą kartę...«
Była tak wzruszona, że nogi ugięły się pod nią i musiała oprzeć się ręką o stół. Spojrzała na jakuta, który, grzejąc się u ognia, oczu z niej nie spuszczał.
— Na co czekasz?
— Tak. Może co dostanę jeszcze za trudy? Droga ciężka i daleka.
Podeszła wolno do komina i list rzuciła do ognia.
— Możesz iść!... Nic nie dostaniesz!...
Brwi jej ściągnęły się od nagłego bólu i rozkoszy, gdyż dziecię po raz pierwszy zadrgało w jej łonie. Czekała chwilkę, czy ruch