Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/155

Ta strona została przepisana.



XIV.

— Zajrzałbyś do tego dziwaka... Nie widać go już tydzień i nic o nim nie słychać!
— Poczekaj: jak się znudzi, sam przyjdzie... A to znowu zdarzy się jak wtedy...
I znowu minęło kilka monotonnych, pracowitych dni, zanim pożerana niepokojem Zofia zaszturmowała do męża.
— Wstąp do Zerowicza... jadąc do lasu...
— Kiedy mieszka w przeciwnej stronie...
— Więc zawróć umyślnie...
— Chyba w niedzielę... Ale cóżeś taka sfrasowana!?...
— Widzisz: on był ostatnim razem jakiś bardzo podrażniony...
— Hm! Nie mówiłaś mi nic!...
— O każdem głupstwie mam cię powiadamiać!...
— Dobrze — pojadę! Chociaż bardzo mi to nie na rękę...