przepisy. Nie chciało mu się ani myśleć, ani nawet chcieć...
— Źle... Nerwy!... Wyszedłem z równowagi... A tego właśnie im trzeba! — rozważał z przykrością i goryczą przebytą przed chwilą scenę.
A jednak trzeba... trzeba żyć! Trzeba spędzić w jakikolwiek sposób te siedem tysięcy sto dni!... Już... siedem tysięcy dziewięćdziesiąt dziewięć... — poprawił się, spoglądając na mierzchnące okno.
— Trzeba nie dawać się!... Nie nastręczać im najmniejszego powodu do udręczeń. Nie wykazywać ani bólu, ani smutku, ani radości, ani nadziei, ani rozpaczy... Trzeba zataić się... Zawisnąć jak chmura, w której niewiadomo, czy siepie deszczyk płaczliwy, czy drzemie piorun! Zwinąć się w kłębek jak żółw, jak jeż, jak okularnik... Człowiek zawsze się lęka »niewiadomego«! A jednocześnie należy oszczędzać sił, zmniejszyć wymagania swe do minimum, do zera, do... oddechu! Przecie nawet ludzie, przykuci na łańcuchu do ściany na lat dziesiątki, wychodzili z lochów cało i zdrowo i nowe zaczynali życie! Przecie joggowie indyjscy żywcem pogrzebani, nie umierają. Życie... życie!... Żyć!... Zachować gdzieś głęboko, gdzieś na samem dnie duszy, w granitowym sarkofagu serca
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/196
Ta strona została przepisana.