za dziwy wyrabiała czarna tajemnicza woda, bulkając pod zieloną rzęsą...
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Nagle wszystko znikło niby zdmuchnięte wichrem...
...Zaremba ujrzał twarz ojca gniewną, wzruszoną, srebrne wąsy wspaniałe, trzęsące się starczo...
— Wywłaszczyć... mnie przymusowo... wywłaszczyć!... Nigdy!... Nie pozwolę!... Nie zgodzę się!... Wypędzić mię stąd, z ojczystego gniazda!?... I to ty, ty mi mówisz?... Uszom swoim nie wierzę!...
— Przyjdzie żyd lichwiarz! Przyjdzie prusak... Przyjdzie pierwszy lepszy z brzegu, mocniejszy od nas, i uczyni to siłą dla swoich celów... Czyż ojcze, nie będzie rzeczą słuszniejszą, wspanialszą, rozumniejszą... oddać dobrowolnie... naszemu ludowi... dla przyszłości... dla ojczyzny... — błagał.
Stary trząsł przecząco lwią głową.
— Wytną sad cudzoziemcy... Po szczapie rozniosą starą sadybę... Czyż nie milej, wyobrażać sobie, że uczyć się tu będą dzieci chłopskie, potomkowie tych pracowników, których przodkowie nasi skrzywdzili tak ciężko?!
— Mrzonki!... Nigdy to nie nastąpi! Zresztą,