Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/265

Ta strona została przepisana.

W gwiazd drogach żyłaś dla mnie w dalekim wszechświecie
Unosiły Cię burze w swym wartkim oddechu,
Umierałaś co wiosna w każdym zwiędłym kwiecie
I rodziłaś się w każdym dziecięcym uśmiechu...

Dziś dotykam Cię!... Jesteś! Oczy Twoje widzą,
Usta ust mych szukają, pierś drży i oddycha,
Objęcia Twoje pragną, boją się i wstydzą,
Dłoń Twoja mię przyciąga i znowu odpycha...

Kocham Cię! W nikłym splocie tych ulotnych dźwięków,
Słychać rozkazów groźnych niepożyte moce,
Śmieje się dreszcz rozkoszy, budzą echa jęków,
Nowe słońca powstają i giną w pomroce...

W nowe liście stroją się obumarłe drzewa,
Kryształ stale w kochane układa się kształty,
Gdzieś, w mgławicach ruch w nową świadomość dojrzewa
I skupia się w uczucie duch na proch roztarty...

Myśmy się na to z Tobą spotkali, kochana,
I złączyli na krótką szczęścia błyskawicę,
Aby w rozstaniu naszem potęga nieznana
Wzrosła o jedną więcej słoneczną... tęsknicę...

Gdy po trzech dniach wypuszczono go nareszcie z ciemnicy, wyszedł z twarzą bladą jak chusta, z podbródkiem i czaszką szkaradnie okłaczonemi odrosłym włosem, ze spoj-