Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/271

Ta strona została przepisana.

oparł się o ścianę w obawie, że zemdleje i roztropnie odłożył dalsze badanie na potem.
— Mam czas! — uśmiechnął się. — Trzeba znów zacząć gromadzić nici na sznur, włosy wydzierać ze szczotki na perukę... Ale jak odkręcić mutrę... Ogromnie mocna i zardzewiała... Przedewszystkiem odmoczyć ją należy w ciepłej zupie... Następnie zwolna obluzować uderzeniami kajdanów... Bić w sam kant... Co dzień raz... parę razy... Mam czas!...
Uśmiechnął się i przeszedł po celi spokojny już i radosny...