Oto był samotnym i poznał, że niema okropniejszej tęsknoty jak tęsknota za człowiekiem!... Gdzież są oni? W mękach porodu leją krew i cenniejsze nad krew skarby szlachetnych serc!... Chłepcą je niby piachy pustyni, niby nienasytne mszarniki leśne — dusze niegodne... Wyrwać je jak kąkol, zniszczyć wszędzie na każdem miejscu, nie szczędząc rąk, nie żałując ginącej pospołu pszenicy... Niech słońce dojdzie do samego łona obnażonej gleby, niech wyprowadzi z ciemnic zagłuszone źdźbła zdrowe... niech ruń, ruń nowa pokryje przeorane szlaki!...
Bardzo mu w zamiarach jego przeszkadzała głodówka. Daremnie jednak próbował odwieść od niej towarzyszy. Zbijali łatwo jego dowodzenia, wreszcie Pankracy zapytał go:
— Sam chcesz coś zrobić! Przyznaj się! Otóż nic z tego!...
Wychudli, zczerniali leżeli na ziemi, gdyż zamykano im łóżka. Niektórzy już nawet nie otwierali oczu. Prosili, żeby nie wnoszono im strawy, nie podawano chleba. Z rozmysłem dostarczano im smaczniejszego jadła, staranniej ugotowanego. Zapach mocno okraszonej zupy lub kaszy wypełniał zaprzałe cele nęcącym zapachem. Chleb czarny świeży zionął smaczny kwas, podobny do zapachu niwy ży-
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/281
Ta strona została przepisana.