— Kiedy nikt nie przychodzi, nie pyta się...
— Więc zawołać!
— Wątpię, czy przyjdzie... W ich interesie jest, aby nas zginęło jak najwięcej...
— Dlatego żądam zaprzestania głodówki...
Nazajutrz wyniesiono drugiego trupa. Zaremba dowlókł się do drzwi i zastukał.
— Żądam doktora... Niech przyjdzie doktór...
Grubas, który był dyżurnym poleciał natychmiast dać znać, że ten najbardziej zatwardziały więzień przyzywa doktora. I doktór przyszedł.
— Czego pan sobie życzy? — spytał drżącym głosem, nie oddalając się zbytnio od proga.
— Żądamy, żeby zabrano obłąkanych do szpitala. Jak ich wezmą, zaczniemy jeść... Przecież to okropne!... Posłuchaj pan...
Doktór blady słuchał wstrząsającego duetu i wzruszał ramionami.
— Co ja mogę! Doskonale panów rozumiem... Sami dawno byśmy wzięli... Ale... dotychczas nie przyszło pozwolenie... Stamtąd...
— Tam spieszą się tylko z krzywdą...
Doktór spuścił głowę.
— Przedstawię znowu dyrektorowi... To istotnie okropne, nie do zniesienia!...
Znowu upłynęła noc i dzień. Leon wystu-
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/283
Ta strona została przepisana.