Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/36

Ta strona została przepisana.



II.

Skłębione łuny krwawnikowych opali, dymy ametystowych chmur, smugi złotego pyłu — ślady uciekłego słońca, pieszczotliwa bladość żółtych topazów, różowy rumieniec zapłonionego nieba, drżenia nikłe niegasnących gwiazd u fioletów zenitu, purpurowy rozbrzask zachodu, krwawa plama nad czarną zębizną lasów, — jaskrawa, krzycząca jak zmieszany dwugłos palącej rozkoszy i bólu, — muśliny oparów nad mierzchnącą i cichnącą ziemią, kadzidlana woń umierających kwiatów i skoszonych traw — pokryły swą zasłoną dwa serca znękane, tęskniące, zasypiające obecnie cicho w jednem ujęciu i zapomnieniu na skraju pustyni...
Na swej samotnej, świetlanej wyspie zatracili rychło pamięć o całym świecie.
Po ciemnych aksamitach nocy następowały cudne dnie gorące zbudzonych pragnień, otwie-