Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/399

Ta strona została przepisana.

począć. Bał się zbyt włóczyć po mieście, gdzie krążyć już zaczęły patrole, bał się pokazać u kogokolwiek z mniej wtajemniczonych znajomych, gdyż było do przewidzenia, że wieść o jego przybyciu natychmiast gruchnie po mieście. Wtem przypomniał sobie adres, który podawała mu Helena w listach dla korespondencyi na wypadek, gdyby długo nie miał od niej odpowiedzi. Wsiadł do dorożki i kazał się wieść. Woźnica żydek nachylił się doń tajemniczo z kozła i po raz wtóry spytał o adres. Usłyszawszy go, tupnął nogami z wielkim ferworem i zaciął szkapę. Strasznie turkocąc i niemożliwie podskakując na nierównym bruku, »sypnęli samym centrem«, zwracając uwagę wszystkich kawalerską jazdą. Nagle na skręcie, w głębi wskazanej ulicy, Wiktor spostrzegł łańcuch dragonów. Syknął na dorożkarza, trącił go nawet parasolem, ale ten pijany, czy też podniecony, leciał dalej zapamiętale. Zresztą już ich spostrzegli. Jeźdźcy rozstąpili się, i roztrajkotana drynda wpadła za kordon...
— Jedź dalej! — mruknął przez zęby Szumski.
— Po co dalej? To tu: siódmy numer..
Szumski czuł, że spojrzenie całej ulicy zestrzeliły się na nim. Wolno, wolniej, niż zwykle, zapłacił dorożkarzowi; wolno, wolniej,