Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/409

Ta strona została przepisana.

— Jaką kulturalną pracę? Czyją? Nie przypominam sobie, aby pan założył choć jedną szkółkę, albo nawet biblioteczkę w czasach, gdy za to karano więzieniem.
— Robili to inni, to wszystko jedno. A teraz co? Do czego doprowadziliście społeczeństwo? My tęsknimy do stójkowych, my z wdzięcznością spotykamy żołnierzy, gdyż oni bronią naszego życia i mienia. Pozbawiacie nas tej naturalnej obrony, nie zapewniając bezpieczeństwa. A co daliście nam: garść szumnych frazesów, orgie mów wiecowych, trupy niewinnych i bezbronnych. Napady... środy! Chcecie wmówić w nas, że uwolnicie nas przez to wszystko. Nie! Prysł urok waszych słów! Wyszliście nareszcie z ukrycia, i znikła odrazu bajka o bohaterach. Z pod jaśniejącej monstrancyi tajemności obnażyło się owrzodzone i trędowate ciało wasze... Historya odwróci się od was, przeklęte pokolenie!...
Szumski zrobił ruch gwałtowny.
— Pozwól pan, niech wszystko wypowiem przy tej okazyi... — tu kiwnął głową w stronę córki. — A ojczyzna, coście zrobili z ojczyzną? Opluliście jej imię. Sam słyszałem, jakeście wołali: »precz z Polską«...
— Paru ciemnych szaleńców... trąciła Helena.