Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/55

Ta strona została przepisana.

rzyło... Błogosławione niech będą bóle i tęsknoty, przez które poznać i pozyskać cię musiałem! Błogosławiony niech będzie strach twej utraty, który zaostrza zmysły i wyczula uczucie... Błogosławiona niech będzie sama znikomość istnienia, albowiem nienasyconem czyni pożądanie ciebie! Błogosławiony ołtarzu rozkoszy...
— Cóż to? — Plagiat z Weddy?! — rozśmiała się wesoło.
Słuchała zapłoniona i radosna, przepełniona dawną beztroską miłosną...
— Już idź — szepnęła. — Zimno, chcę wychodzić!
Ujęła w garść rozsypane na plecach złote włosy, wycisnęła z wody i związała w węzeł na głowie.
Nie ruszał się. A gdy nie zważając nań wyszła wreszcie na brzeg i schyliła się obok niego po giezło, przysunął się do niej. Obejrzała się w chwili, gdy dotknął jej kibici rozpaloną dłonią i odskoczyła w bok.
— Szaleńcze!... Tutaj... Nigdy!...
Potrząsnęła głową i oczy jej zabłysły gniewnie, surowo.
— Wszak niema innego świadka... prócz nieba! — szeptał z niepewnym uśmiechem.
Zarzuciła szybko na siebie koszulę i spód-