— Nic dla pana uczynić nie możemy.
— Wszak nie proszę o łaskę; chodzi jedynie o poprawienie omyłki.
— To wcale nie omyłka. Petersburg tak zawsze... Postanawia, nie spytawszy się nikogo o nic, a później... mamy kłopoty... Oni gotowi są wyzuć Moskwę ze wszystkiego...
Historyczna niechęć Moskwy do Petersburga, wmieszana do mojej błahej sprawy, rozweseliła mię trochę.
— Widzę, że dla pana to jedynie zabawne wydarzenie, tymczasem ja spóźnię się wszędzie i poplączę cały plan podróży.
— Niech pan telegrafuje na swój koszt do ministra komunikacyi.
— Ale w każdym razie tym pociągiem już nie pojadę?...
— O nie! zaczeka pan trzy dni.
Krótki rachunek przekonywa mię, że nawet w razie powodzenia stracę czas i pieniądze. Postanawiam wyjechać najbliższym pociągiem, odsunąć się jak najrychlej i jak najdalej...
Odchodząc, dziękuję za życzliwość.
Przyjmują szczyptę mej ironii za dobrą monetę.