Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

cy odsunęli się od kolei, a z Chińczykami odeszły i bażanty. One trzymają się zbóż!
— Aha, rozumiem wybornie i Chińczyków, i bażanty. Właściwie po co im ta kolej?
Zaczyna się długa ekonomiczno-polityczna rozmowa.
Trzecia klasa pełna Chińczyków. Przypuszczam, że nie robią tego przez skąpstwo, lecz unikając... towarzystwa Europejczyków. Widziałem też, jak na jednej stacyi jakiegoś bardzo przyzwoitego Chińczyka „dla braku miejsca“ nie puszczono do klasy drugiej, choć miał do niej bilet.
Przestrzeń między Cycykarem a Charbinem uważana jest za niebezpieczną. Na stacyach i miejscami na linii widzę patrole, szczególnie koło mostów na rzekach. Miejscowość tutaj nizka, błotnista, w lecie gęsto porasta szuwarem, gdzie doskonale pono chowają się „chunchuzi“.
Legenda chunchuska ogromnie jest dogodna. Pociąg się wykoleił — chunchuzi; popełniono śmiały rabunek lub morderstwo, złoczyńcy nie ujęci — chunchuzi; dostawca zatracił gdzieś po drodze towar — chunchuzi; spłonął sklep wysoko zaasekurowany — chunchuzi. Podobno są; pokazywano mi ujętych, ale grasują wyłącznie wśród Chińczyków: są to rabusie i złodzieje o wiele lękliwsi i mniej po-