szarem tle wioski i roli. Rogate dachy i smok w ornamencie są tak nieodzowną częścią miejscowych budowli, że dostały się nawet do kolejowych domów i stacyi. Trochę zabawnie one tam wyglądają, ale cóż robić, skoro Chińczycy nie wypalają innej dachówki?
Pociąg przebiega tuż koło dużego miasta Tielin nad spławną rzeką Czaj-che. Ma 60,000 mieszkańców. W pobliżu znajdują się kopalnie żelaza, które dały miastu nazwę: Tie-lin — żelazny. Niegdyś dobywano tu srebro. Tielin prowadzi handel zbożem i drzewem. Widziałem niedaleko stacyi kolejowej szereg ogromnych, cylindrycznych, plecionych z trzciny składów gaolianu (rodzaj prosa). Każda taka budowla miała ze 7 sążni wysokości i ze 3 sążnie w przecięciu. Nakryte były stożkowatym daszkiem. Są to bezwarunkowo prototypy naszych elewatorów. Pociąg leci dalej. Mija na drodze resztki rozbitych niedawno wagonów i lokomotywę, leżącą kołami do góry. Słońce stoi wysoko i rzuca cień krótki. Po obu stronach doliny ciągną się góry, szafirowe pod słońcem i liliowe naprzeciw. Zauważyłem, że brózdy chińskich pól nie zawsze trzymają się prostej linii, czasami zataczają półkola, nawet zygzaki, zależnie od słońca i spadku wody. Chińczycy nawet cień brózdy wyzyskują i sadzą w nim rośliny nie lubiące słońca. Na dwa przejazdy pod
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.