dbaniu; murowane ogrodzenie rozwala się, skrzydła boczne z glinianemi figurami rozpadły się. Pozostały jedynie piękne sosny i bardzo piękny pomnik starożytny, gdzie na marmurowej tablicy, niesionej przez wielkiego kamiennego żółwia, spisana była cała kronika.
Pomnik, według słów przewodnika i miejscowego bonzy, był postawiony za dynastyi Min, jak również piękny pomnik ze lwami i banią na wierzchu, stojący obok świątyni. Pomnik ten bardzo mi kształtem przypomniał mongolskie „obo“. Taki sam pomnik widziałem i bliżej pod miastem. Chińczycy zwą je „tatarskimi“, a świątynię, którą oglądałem, „mongolską“. Leży ona o dwie wiorsty przeszło za miastem, niedaleko drogi, wiodącej do grobowców cesarskich (bliższych).
Znacznie ciekawszą wydała mi się świątynia „Lisa“ u południowo-wschodnich wrót miejskich, w malowniczym, zacisznym zakątku, gdzie z murów zwieszają się stare drzewa, gdzie niema ani kramów, ani przechodniów, tylko roje dzieci bawią się nad brzegami samotnej sadzawki. I w tej świątyni znalazłem to samo, co w cycykarskiej: na podwórku i w portyku wrót dużo tablic dziękczynnych. W głębi wyłożonego taflami podwórka, w małym budyneczku, stał ołtarz, przed nim naczynia buddyjskie, lichtarze, emblematy buddyj-
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.