Ta strona została uwierzytelniona.
cie medalionów majolikowych, płaskorzeźbionych, żółtych, zielonych... Od tej bramy po szerokich schodach szło się na dół ku drugiej bramie marmurowej, całej rzeźbionej w delikatną koronkę. Trudno oddać wrażenie lekkości, powietrzności prawie tej doskonalej budowli, która jakby zapraszała, wabiła przychodnia do wejścia po schodach, wiodących poza nią ku górze, gdzie cicho szumią sosny...
Ile razy dostrzegłem później zamyślonych Chińczyków, owo dziwnie smutne, właściwe im spojrzenie, spojrzenie narodu mądrego, który dużo w swem istnieniu przebolał i przedumał, tyle razy wspominałem tę wytworną, lekką bramę, wiodącą ku wieczności, te pokruszone, strzeżone przez lwy schody i czarne, ciche sosny w górze...