Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

literalnie dzień cały, gdy ma chwilę wolną, wyciąga z ukrycia gazetę lub książkę i czyta.
Lud prosty, nie mówię już o sferach inteligentnych, jest w obejściu nadzwyczaj grzeczny i miły; tłumy zachowują się nadzwyczaj wzorowo. Widziałem je w czasie wielkiego podniecenia, kiedy przejeżdżał mikado. Lud stał cicho w wielkim porządku, blizko. Zdawało się, że niema entuzyazmu, lecz tłum ten od dziewiątej zrana do pierwszej stał cierpliwie pod palącem słońcem, aby tylko swego monarchę zobaczyć... Umyślnie obserwowałem stojących; byli to wciąż ci sami: starcy, dzieci, wieśniacy, kobiety z ludu... Gdy siwowłosy, przyjemnej powierzchowności i wielkiej powagi starzec przejeżdżał z uprzejmym uśmiechem, cichy szmer, jak wielkie westchnienie, przeleciał jedynie nad tłumem...
Policya jest grzeczna, usłużna i uważna. Spytany przeze mnie o drogę lub wskazówkę, policyant nietylko starał się odpowiadać jak umiał najdokładniej, lecz często przeszedł całą dzielnicę, aby mię należycie skierować. Urzędnicy na kolejach, konduktorowie, kontrolerzy, kasyerzy nie udają wielkich panów, uprzejmie odpowiadają na zapytania, dają krótkie, ścisłe, rozumne informacye i, skoro widzą bezradność pasażera, pomagają mu chętnie. Widziałem, jak robili to nietylko dla cu-