nych wyrobów, majoliki i nareszcie pysznych „cloisonné“, które już należą do emalii. Już to jednej rzeczy długo starczy im na wywóz, mianowicie artystycznego smaku. Słusznie zwą Japonię „Włochami i Grecyą Wschodu“. Mam nadzieję, że Japończycy będą umieli ten skarb swój ustrzedz od zepsucia, choć widziałem na wystawie rzeczy o barwach i kształtach już skażonych, trącących tandetą europejską. Zdaje się, że ma ona popyt właśnie pośród Japończyków.
Oglądałem pilnie słynne laki japońskie, których dużo było na wystawie, lecz wyznaję, że piękności ich nie odczuwam, na trwałości się nie znam — sądzić więc o nich nie mogę.
Najsłabiej reprezentowane jest górnictwo. Wprawdzie dość dużo było okazów kamiennego węgla, koksu, ciosowych kamieni — granitów, marmurów, lecz znać było, że metalów, a więc podstawy współczesnego przemysłu Japonia ma mało. Żelaza posiada, zdaje się, jedną tylko kopalnię; ruda jest w dobrym gatunku i daje dobry materyał, ale go jest mało.
Dział chemiczny przedstawiał się już o wiele lepiej, i przypuszczam, że Japończycy przy swym sprycie, dokładności i zręczności mogą go utrzymać na wysokim poziomie.
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.