obfite jej ślady, gdy tymczasem mówiono mi, że na Sachalinie trzeba dla pocieszenia przedsiębiorców nalewać do wierconych dziur nafty, kupionej w składzie. Praktyczny, kulawy Amerykanin pogodził się ze stratą i wycofał z interesu, zostawiając odkrycie trafowi.
Deszcz padał coraz większy. Szaruga zasnuła zupełnie brzeg przeciwny i nie widziałem na odjezdnem olbrzymiego „Osoresan“ — „Góry Przerażenia“.
W Aomori cztery godziny spędziłem w hotelu w towarzystwie Japończyka, którego dwa okręty były właśnie schwytane przez okręt wojenny rosyjski na morzu Ochockiem i skonfiskowane. Twierdził, że niesłusznie, że miał wykupione świadectwa, że miał wszystkie papiery w porządku. Pochodził z południowej Japonii, z Kang, gdzie posiadał dom, ziemię, gdzie mieszkali jego rodzice i krewni. Ale sam przeniósł się już był dla interesów do Hakodate z żoną i dziećmi i prowadził rybołówstwo w szerokich rozmiarach na Hokkaido i Sachalinie. Mówił o swej stracie — a oceniał ją na 20,000 jenów[1] — bez goryczy, jak mówi się o pożarze, gradobiciu, powodzi. Otaczał mnie uprzejmą opieką, choć miał mię za Rosyanina.
- ↑ Jeden jen równa się 98 kop.