Wogóle Japończycy znają tylko „polityczne“ narodowości oraz najbliższych swoich sąsiadów. Wszystkie narody romańskie: Włochów, Hiszpanów, Rumunów, Portugalczyków uważają za Francuzów; Szwedów, Duńczyków, Szwajcarów — za Niemców; wszystkich Słowian — za Rosyan. Ale jednocześnie rozróżniają Amerykanów od Anglików, oraz wiedzą coś niecoś o Holendrach, ponieważ ci w dawnych czasach uważani byli za wasalów Japonii i na tej wyłącznie zasadzie dopuszczani do handlu z Japończykami.
Spotykałem wprawdzie wykształconych Japończyków, którzy wiedzieli cokolwiek z historyi o Polsce, lecz takich bardzo mało. Nie istniejemy w wyobraźni tego ludu i zawsze miałem na poczcie kłopot z listami rekomendowanymi do Warszawy, których nie chciano przyjmować na zasadzie, że takiego miasta nie ma. Dopiero mozolne poszukiwania w grubej księdze „pocztowego żywota“ i wykrycie, że istnieje tam pewne miasto, zapisane jako „Warschau“, dawało mi broń do ręki, choć znowu musiałem staczać walkę, aby nie pisano „Germany“, gdyż we wszelkich spisach i tablicach na Dalekim Wschodzie Niemcy zabrali nas już sobie.
Okropnie zabiegliwy naród!
W Aomori zaczyna się kolej żelazna.
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.