Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

Byłem znużony i wyznaję, że bałem się już jakichkolwiek zatargów, a nawet styczności z ludnością z północnych prowincyi, podrażnionych grozą wiszącej w powietrzu wojny. Nie wszyscy są tu tacy uprzejmi, jak ten kupiec z Kang. Wziąłem więc bilet pierwszej klasy, miejsce sypialne i ruszyłem pociągiem nocnym. Wagony japońskie są nieduże, ale bardzo starannie utrzymane, przyzwoite i dość wygodne. Nasz wagon podzielony był na dwie części: jedna miała posłania, druga była salonikiem czyściuchnym, skromnym, ale gustownie urządzonym. Do niego przylegał bufet, gdzie za trzydzieści kilka kopiejek dostałem wyborną, europejską wieczerzę z leguminą i deserem.
W Japonii pierwszą klasą jeżdżą wyłącznie cudzoziemcy, oraz miejscowa arystokracya, dygnitarze lub wyżsi urzędnicy. Nawet bogaci kupcy i przemysłowcy nie odważają się wsiadać do tych wagonów, nie tyle przez oszczędność, co prawdopodobnie ze zwyczaju, pozostałego z niedawnej przeszłości, kiedy nawet materyał i forma odzieży była dla rozmaitych klas prawem przepisana.
W przedziale zastałem jakiegoś Japończyka, który pośpiesznie zdzierał z siebie europejskie ubranie, aby wciągnąć lekkie, powiewne, japońskie „kimono“. Gdybym miał takie, sam byłbym wdział. W głębi wyspy wciąż je nosiłem, gdyż