Północną część Niponu, słynną ze stad koni i bydła, których dostarcza dla całej nieledwie Japonii, przebyliśmy w nocy. Są tam obszary wywłaszczone przez rząd na pastwiska dla stadnin rządowych, koło Sambongi, Koma, Szimboda. Przelecieliśmy moc długich i krótkich tunelów i jeden niezwykle wielki koło „Iczi-no-hi“, z którego wylotu otwiera się śliczny widok na górę „Szju-no-matsu-jama“, unieśmiertelnioną w zwrotce japońskiego poety:
Kto, ślubując kochać wiecznie, |
Czigiriki na |
Znałem tę drogę, gdyż jadąc do Hokkaido, przebywałem ją we dnie. Chętniebym jednak obejrzał po raz wtóry. Pamiętam, że uderzyła mię naówczas wielka ilość drewnianych dachów na polach i szop, zbudowanych dla ochrony linii kolejowej od śnieżnych zawałów. Pociąg leciał szybko, mijając pomniejsze stacye. Gdym siadł do śniadania, konduktor wywołał „Sendaj“, wielkie miasto, leżące na pół drogi do Tokio, stolicę prowincyi Rikuzen, niegdyś siedlisko najpotężniejszych na północy Daimosów, Dajt Mutsu-no-Ka-