nawiść ku nim, wpajana przez księgi i kapłanów, wżarła się tak głęboko w duszę Japończyka, że nawet stłumiona przez wykształcenie i pobyt w Europie, śpi na dnie serca w postaci głębokiej nieufności i łatwo przechodzi w odrazę. Niech ukształceni Japończycy nie przeczą temu, bo tak jest; niech będą szczerzy, tembardziej, że myślę o tem bez gniewu, lecz z ubolewaniem, gdyż to jest wielka przeszkoda w zbrataniu się ludów.
Ale w drobiazgach Japończycy są z Europejczykami bardzo „grzeczni“, więcej nawet, niż między sobą. I tym razem w wagonie znalazł się jakiś młody Japończyk, doskonale mówiący po angielsku, który wziął mię pod swoją opiekę. Był to inżynier; skończył uniwersytet w Ameryce i mówił, że tu w Japonii jego interesem jest węgiel. On słyszał o Polakach i zauważyłem, że tłómaczył moje pochodzenie otoczeniu, uważającemu, jak w ogóle Japończycy, wszystkich Słowian za Rosyan...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Na kilka dni przedtem, dnia 17 września, odbyło się w Sendaj, w teatrze Sendaj-za, narodowe zgromadzenie. Przybyły na nie deputacye prowincyi północno-wschodnich (Mijaki, Fukiszima, Jamagata, Akita, Ywada, Aomori), należących do stowarzyszenia „Tajro-Dosikaj“. To stowarzysze-