żona, chleb, masło, rostbef, butelka wody „Hirano“, owoce, herbata, wszystko za cenę sześćdziesięciu kopiejek.
Przez szerokie, kryształowe okna widać cudny krajobraz, sunący z obu stron pociągu. Wiosek, jak nasiał. Rzadko tworzą większe skupienie, jak na północy. Zwykle są rozsypane grupami, po kilka domów, po całej dolinie. Dachów słomianych niema, wszystko pokryte popielatą dachówką. Na zamożnych domach ma ona polewę i biały, ładny deseń wzdłuż krawędzi i na szczycie. Mało też budowli drewnianych, większość z bitej, żółtej gliny. Na polach widać często jakieś budynki na słupach, których znaczenia z początku nie rozumiałem. Potem dopiero spostrzegłem, że pełne są popiołu, że służą do spalania słomy, chwastów i śmieci na nawóz. Uderzyły mię piękne, murowane śpichrze, zawsze białe, piętrowe, z przewiewnemi a symetrycznie rozmieszczonemi oknami.
Słońce świeci jaskrawo. Woda na polach ryżowych skrzy się w jego blaskach i migoce poprzez gęstą ścierń zboża. Krajobraz nabiera szczególnej powietrzności... Nawet pola na stokach gór zdają się wisieć w błękitach... Pociąg często mknie po wysokim gzymsie urwiska; w dole szumi rzeczułka i ścielą się łany pól aż po sine morze. Widać wioski i miasteczka. A po drugiej stronie,
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.