zatkniętym za pas, nieprzyzwoity obrazek „szjunga“, noszony jako talizman „od złych oczu“. Matki, ciotki, babki, wogóle starsze w rodzinie kobiety niedawno jeszcze wkładały dorastającym dziewczętom do pudełek z noworocznymi podarunkami podobne obrazki, aby je skłonić do prędszego pójścia za mąż i powiadomić o oczekujących je kolejach... Takie obrazki dawała żona mężowi, odjeżdżającemu na wojnę, aby... tęsknił itd. To, co u nas już się kryje w ciemnych, sromotnych zaułkach, tu jest jeszcze pół jawnym, przyjętym zwyczajem i... wywołuje nie zawstydzenie lub odrazę, lecz śmiech...
Ale należy się spodziewać, że ten rak obyczajowy, trawiący i wiele narodów europejskich, rychło zniknie, gdyż Japończycy umieją dopiąć tego, czego pragną, a oni namiętnie pragną świetnej, szczęśliwej przyszłości dla swojej ojczyzny. Rzecz już obecnie powszechnie przyznana, że bez czystości obyczajów niknie dzielność ludów.
Umysłowe i uczuciowe cechy Japończyków też mię pod wielu względami rozczarowały. Tajemnicą pozostanie dla mnie, czem się to dzieje, że ci wyborni gospodarze i finansiści, przewidujący i rozumni mężowie stanu, doskonali inżynierowie i mechanicy, budowniczowie i żeglarze, nieporównani wykonawcy nakreślonych im planów, uczciwi i zdolni
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/241
Ta strona została uwierzytelniona.