— To nawet nie religia! — mówili mi sami Japończycy.
A jednak obserwowałem ich często w hotelach i w ich własnych na wsze strony otwartych domach, jak siedzieli godzinami w głębokiem zadumaniu.
— O czem oni myślą? — spytałem raz wykształconego Japończyka. — Czy kiedy myślą o życiu przyszłem, o śmierci?
— O nie! to przedmiot zbyt smutny... O tem myśleć należy w starości!
— Więc może myślą o początku rzeczy?
— To strata czasu, gdyż tego nikt nigdy nie pozna...
— Więc może myślą o sobie... o swych uczuciach?...
Japończyk uśmiechnął się sceptycznie.
— Powiem panu prawdę: oni myślą... o interesach!
Przypuszczam, iż tak źle nie jest. Przypominam sobie nawet, że w parę dni po wyjeździe moim z Nikko utopił się w jednym z tamtejszych wspaniałych wodospadów student z Tokio, zostawiwszy na drzewie napis:
„Tu poznałem, że mogę się dowiedzieć jedynie, iż się nigdy niczego nie dowiem!... Odchodzę więc...“
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.