Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.

sposób można podobno przechowywać sól lata całe.
W Taku nad rzeką dużo jest przystani i składów europejskich, których nie widać wcale po drodze koleją... O zmroku zarzuciliśmy kotwicę pośrodku limanu, gdyż wyjść na morze i udać się dalej do Szanhgaju mogliśmy dopiero z porannym przypływem. Gdym się nazajutrz obudził, brzegi były już daleko i fale miały śliczny, przejrzysty, lazurowy kolor.
Ziemię zobaczyliśmy dopiero w połowie drogi koło Czifu; były to wyspy Miau-tau w cieśninie Peczi-lijskiej. Różowe, nagie, wznosiły się stromo wprost z morza, jak zręby ryfów koralowych. Na jednej bielała morska latarnia, rozumie się zbudowana przez Anglików. Spienione fale, nawet przy stosunkowo spokojnem morzu, wysoko skakały na strome opoki.
I znowu ziemia znikła i śliczne, błękitne morze nakryte błękitnem niebem, objęło nas ze wszech stron.
Zmętniało ono i pożółkło dopiero w pobliżu Szanghaju. W dali zarysowały się nizkie, ilaste brzegi. Wkrótce pojawiły się one i na drugiej stronie horyzontu i statek nasz wszedł w szeroką, mętną zatokę, po której dość gęsto snuły się chińskie żaglowe dżonki i krążyły europejskie pa-