obrzeżyła jeziora i topiele. Wzdłuż tego szlaku powstały liczne sioła furmańskie, zamożne, ludne, butne, handlowe i... rozbójnicze. Pięknie zabudowane, ciągnęły się niekiedy po parę wiorst wzdłuż drogi, miały niekiedy na każdym końcu cerkiew i dzieliły się na dwie parafie. Czasami cała wieś, albo jeden z takich końców był tatarski i miał meczet, jak np. w Syberyi Zachodniej. Oba wyznania żyły zwykle z sobą w dobrej zgodzie. Właściwie takie sioła były to małe miasteczka rolnicze. Rój folwarków, tak zwanych „zaimek“, otaczał każde. W lecie znaczna część ludności odchodziła na „zaimki“ dla uprawy roli i zbioru plonów. Za to w zimie na gościńcu wrzało życie w całej pełni. Na ulicach wieczorami rozbrzmiewały pieśni, i chłopcy z dziewczętami, wziąwszy się za ręce, tworzyli taneczne korowody. Tu zawiązywały się stadła małżeńskie, powstawały miłostki, składały się słoneczne, chmurne lub złośliwe pieśni i powieści. Nieraz chłopak, zrujnowawszy się na podarunki dla nieprzystępnej dziewczyny, zmawiał się z towarzyszami, zaprzęgał trójkę koni do nizkich, mocnych sani i wyjeżdżał w noc ciemną i zamiecistą na gościniec, gdzie długim, nieprzerwanym szeregiem, miarowym krokiem szły ładowne, kupieckie podwody. W upatrzonem miejscu sanki z mołojcami spadały, jak wicher, na karawanę: pa-
Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.